Coraz wyżej podnosisz kołnierz płaszcza
coraz głębiej wbijasz dłonie do kieszeni
już za chwilę się ogrzejesz, już za moment
zawierucha dziś tak silna, taka straszna
W skulonym w rogu pomiędzy murem
a starym płotem nie rozpoznajesz go
nie pamiętasz, żeby kiedyś była taka noc
w której lęki przenikają niczym ziąb
dźgając każdy odsłonięty skrawek ciała
wewnątrz pustka i pragnienie odejść stąd
W skulonym w rogu między murem
a wspomnieniem nie rozpoznajesz psa
cichy skowyt przypisujesz jękom wiatru
kiedyś przyjacielem twym się zwał
kiedyś dawno, no a potem ci się znudził
wchodzisz do domu z ulgą zamykając drzwi
Skulony w rogu między miłością
a cierpieniem bezsilnie trwa
M. D.